Od lat moda na energetyki zatacza coraz większe kręgi i bardzo mnie to niepokoi. Zwłaszcza, że wbrew popularnemu hasłu reklamowemu lidera energetyków, wcale nie dodają skrzydeł – a jeżeli już, to tylko na moment -, lecz je podcinają. Bo ciężko, gdy ma się zepsute zdrowie, zarówno to fizyczne jak i psychiczne – a do tego prowadzi nadużywanie energetyków – o zabawę, dobrą energię i błyskotliwość: a tak w świadomości konsumentów próbują zaistnieć energetyki.
Gdy dowiedziałam się od córek, jak popularne wśród nastolatków są energetyki i w jakich ilościach są pite, zaniemówiłam, zwłaszcza, że często dzieje się to za wiedzą i zgodą rodziców. Żadnego z nich nie posądzam o świadome działanie na szkodę dziecka, bo jest dla mnie pewne, że każdy z nas chce, żeby nasze dziecko rozwijało się w zdrowiu. Problemem jest niewiedza i być może złudzenie, że skoro ten napój, który de facto jest bardzo silną używką, jest dostępny na półkach większości sklepów i legalnie sprzedawany bez ograniczeń wiekowych (przynajmniej w Polsce, bo w wielu krajach już tak nie jest), to jest nieszkodliwy. Wprost przeciwnie: jest bardzo szkodliwy i trzeba dużo o tym mówić.
Niedawno na grupie, którą prowadzę Rodzice Nastolatków (zapraszam zainteresowanych), jedna z członkiń poruszyła temat energetyków pytając, jaki mamy do nich stosunek, czy nasze dzieci je piją, jeżeli nie, to jakich argumentów używamy. Pomyślałam, że warto zebrać to wszystko w całość, taką „kondensację argumentów”, która może przydać się podczas rozmowy z dziećmi, ale też dla nas: rodziców, w ramach pozbawienia nas wątpliwości dotyczących tego, czy można czasem dziecku pozwolić na energetyk czy nie. Jeżeli spojrzycie na to, jak na truciznę to myślę, że pozbędziecie się tych wątpliwości i gorąco Was do tego zachęcam. Stąd dzisiejszy tekst.
Chcąc zacząć rozmowę z dzieckiem o energetykach, możesz obejrzeć z nim np. ten krótki film przemawiający do wyobraźni, ukazujący co dzieje się z mlekiem, do którego wlejemy Red Bulla (oraz energetyk każdej innej marki).
Można to uznać za analogię tego, jakie spustoszenie energetyki wywołują w naszym organizmie. Długotrwałe zażywanie energetyków może prowadzić do uszkodzenia wątroby i trzustki, palpitacji serca, ataku serca, a w najgorszym wypadku, gdy dojdzie do przedawkowania, do śmierci. A dlaczego jednorazowe i przygodne zażywanie energetyków zwykle kończy się nadużywaniem tychże, opowiem za chwilę.
Następnie, gdy w dziecku obudzą się pytania i wątpliwości, przejdź do rzeczowego, opartego na argumentach, wykładu.
Otóż w skład energetyków wchodzą zazwyczaj: kofeina, tauryna, guarana, witamina B, różne zioła, cukier, barwniki. To, co jest kluczem, to że te składniki występują w bardzo silnym natężeniu.
za dużo kofeiny – 1 puszka energetyka zawiera 80 miligram kofeiny= 2,3 filiżanki kawy.
skutek: zwiększenie poziom stresu i stanów lękowych, kołatanie serca i tzw. „trzęsiączka” oraz zmniejszenie poziom serotoniny – neuroprzekaźnika odpowiadającego za dobre samopoczucie, jej deficyt może być przyczyną obniżenia nastroju.
za dużo cukru – 1 puszka może zawierać nawet 15 łyżeczek cukru
skutek: szok glikemiczny – nagły gwałtowny wyrzut cukru do krwiobiegu, po którym występuje równie nagły spadek. To to uczucie, które mamy po świętach, gdy po uczcie zajadamy jeszcze dużo ciast i nagle jedyne o czym marzymy. to drzemka. I tak też działa energetyk, najpierw dodając nam mnóstwo energii, a po krótkim czasie odbierając ją. W efekcie mamy jej mniej po wypiciu niż przed wypiciem.
za dużo witaminy B, przykładowo: spożycie więcej niż 34 mg witaminy B3 powoduje zaczerwienie skóry, a więcej niż 3000 mg może powodować uszkodzenie wątroby.
Mimo, że przekaz marketingowy przedstawia konsumentów jako pełnych energii i wigoru, błyskotliwych, uśmiechniętych (ach te urocze reklamy energetyków i sponsorowanie przez ich producentów sportowych wydarzeń, również sportów „intelektualnych”, np. rozgrywek szachowych) to w rzeczywistości taki stan po użyciu trwa tylko chwilę. A po godzinie zaczynają się skutki uboczne: nadpobudliwość, nerwowość, stany lękowe, przyspieszone tętno, zaburzenia pamięci i koncentracji, problemy ze snem i dobrych humorem na skutek zaburzeń produkcji serotoniny. Typowy konsument energetyków to raczej ktoś zalękniony, niespokojny, nerwowy i roztrzęsiony i tak patrzmy na reklamy.
Po mniej więcej 7-12 dniach picia codziennie chociaż 1 puszki energetyka, organizm się do substancji przyzwyczaja, więc po wypiciu puszki nie będzie odczuwał już takiego haju jak za pierwszym czy czwartym razem. Dlatego właśnie młodzież poje go coraz więcej i więcej, na jednej puszcie nie kończąc. Producenci wychodzą im na przeciw produkując, o zgrozo, energetyki w litrowych butelkach.
Zacytuję świetną wypowiedź jednej z członkiń Grupy Rodzice Nastolatków:
„Rozmowa, rozmowa i przykłady – nic innego. Ja im też tłumaczę i to o dziwo do nich trafia, że są w okresie kiedy, są jak dom w budowie – co zjedzą i zrobią to będzie miało wpływ na ich ciało i umysł. I to od nich zależy, z czego ten dom będzie zbudowany.„
Nie możesz pić energetyków. Nie pij energetyków. Nie kupię ci energetyka. Nie godzę się na to, żebyś piła energetyki. Często córkom ten przekaz w różnych konfiguracjach powtarzam i oczywiście tłumaczę, dlaczego.
Zresztą do picia energetyków mam taki sam stosunek jak do picia alkoholu przez osoby niepełnoletnie. Nie powinny go pić. O tym jak rozmawiać z dziećmi o alkoholu możecie poczytać w Przewodniku, który prawie rok temy współautorką. Moim zdaniem „alkohol”, o którym tam mowa, można spokojnie odnieść do każdej innej używki.
Pisząc dzisiejszy tekst, poprosiłam o komentarz Pawła Plichtę organizującego obozy żeglarskie dla młodzieży, który wypowiedział się pod wspomnianym wcześniej postem na Grupie Rodzice Nastolatków. Moim zdaniem jego postawę możemy śmiało przenieść do naszych domów.:
W regulaminie obozowym wśród substancji zakazanych są między innymi napoje energetyczne. Z tym się nie dyskutuje i koniec kropka. Jednak uważam, że samo mówienie „nie bo nie” nie ma sensu i młodzież, która tak lubi się buntować w okresie dorastania potrzebuje wiedzieć, dlaczego akurat uparliśmy się, by zabronić napojów energetycznych. Nadchodzi taki dzień, że przy ognisku pada pytanie. „Skąd taki zakaz?” Więc trzeba to jakoś sensownie wytłumaczyć. Opowiedzieć o składzie, o tym, jak poszczególne składniki działają na nasz organizm, jaka jest różnica między osobą dorosłą a osobą, która się cały czas rozwija i rośnie. Z grubsza takie tłumaczenie rozwiązuje sprawę.
Jednak nie pozostawiajmy wątpliwości. Nie możemy przecież zostawić naszych ciekawskich bez poważnych argumentów. Więc na koniec w dyskusji pojawia się temat chemii, składu chemicznego poszczególnych substancji, ich pH oraz zastosowania w życiu codziennym. Myślę, że uświadomienie właśnie w taki sposób młodzieży, a nie bezsensowne mówienie „nie bo nie” powoduje wykształcenie własnych opinii na dany temat – w tym wypadku napojów energetycznych.
Zbyt duża ilość energetyków może powodować problemy ze snem, w efekcie czego organizm nie regeneruje się wystarczająco. Człowiek od rana jest zmęczony, wiec ratuje się kolejną porcją energetyków. A w związku z tym, że im więcej ich pije, tym mniej „dodają skrzydeł”, trzeba ich pić coraz więcej, co oznacza jeszcze większą porcję cukru, kofeiny i tauryny do organizmu, czyli jeszcze większe problemy ze snem, relaksem i poczuciem spokoju.
Przekonaj dziecko, że istnieje dużo innych sposobów na dodanie sobie energii: np. zjedzenie owoca, spacer lub choćby krótka gimnastyka, albo po prostu: drzemka lub wcześniejsze pójście spać.
po angielsku:
Gdy dziecko spyta Cię, lub może sam się nad tym zastanawiasz: jak to więc możliwe, że tak szkodliwy środek ma się tak dobrze i jest tak popularny i łatwo dostępny, odpowiedź jest jedna. Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze.
Sprzedaż energetyków to ogromny biznes. W Polsce dostępnych jest ponad 140 marek energetyków, które rocznie sprzedają około 110 mln litrów energetyków. W USA sam Red Bull sprzedaje około 6 miliardów (!) puszek rocznie. Nie dokładajmy do tego biznesu. Zwłaszcza kosztem naszych dzieci.
zródło: https://www.nishka.pl/dlaczego-dzieci-mlodziez-nie-powinny-pic-energetykow/